Epidemie bywały zawsze

  

       Epidemie, zarazy, morowe powietrze doświadczały ludzkość od czasów najstarszych. Kiedy rozprzestrzenia się na cały świat nazywamy ją pandemią. Nasza populacja przez dziesięciolecia szczęśliwie znała ją do tej pory tylko z historii, niektóre z literatury (gł. szkolnej np. „Ojciec zadżumionych”, Dżuma”). W świadomości współczesnych pojawiała się jako coś odległego i nieco abstrakcyjnego. Ale wiosna 2020 r zmusiła nas do przykrej weryfikacji takiej postawy.

 

       Ten przydługi wstęp do wykładu Pani Joanny Sapieżyńskiej nt. epidemii na naszym terenie (Bielsk Podlaski i ziemia hajnowska od XVII do XX w. wpisuje się w przykry sposób w naszą rzeczywistość – pandemia koronawirusa, wywróciła ona nasze codzienne życie i cały porządek naszego świata.

       Wykładowczyni ukazała dwa wieki wydarzeń związanych z epidemiami na naszym najbliższym terenie. Były to epidemie dżumy i cholery. W XVII w. dotyczyły one dżumy przyczyn jej nie udawało się ustalić, ale objawy były bardzo widoczne jako wykwity na ciele. Największe żniwo zbierała dżuma w czasie wojen (np. potop szwedzki – najazd Szwecji na Rzeczpospolitą w latach 1655–1660 będący jedną z odsłon II wojny północnej, kolejną odsłoną była wojna siedmioletnia gdzie szczyt pandemii dżumy przypadał na lata 1708–1712). Barak wiedzy o przyczynach zarazy zastępowany był przekonaniem o „morowym powietrzu” w innych przyczynach, klimatycznych, upatrywano też kary boskiej. Niektórzy upatrywali działania różnych wrogich sił „obcych”. Powszechnym skutkiem epidemii było też szerzenie dewocji i wyznawane praktyki religijne (ślady tych sytuacji to krzyże pokutne zachowane czasem do współczesności.

       Szukano także cudownych leków na zarazy (np. puszczanie krwi, picie nalewek, noszenie amuletów, różne zabiegi magiczne). Z religijnych praktyk częste były pielgrzymki do miejsc świętych i modlitwy do świętych (u nas do św. Rocha i św. Sebastiana).

       W XX w. na terenach Podlasia pojawiły się ogniska cholery i tyfusu, szczególnie w skupiskach wojska.

       W roku 1830 powołano Powiatowe Komitety do zwalczania zarazy. Ich zadania to monitorowanie ognisk choroby, tworzenie lazaretów i cmentarzy, wydawanie zakazów sanitarnych (np. przemieszczanie się) nakładanie kar za ich nieprzestrzeganie, wskazywanie domów i zarażonych. Natomiast z braku lekarzy niewiele leczono chorych, raczej izolowano chorych i dezynfekowano ciała i miejsca, prowadzono też akcje edukacyjne.

       Wśród środków i sposobów walki z epidemiami stanowczo małą wagę przykładano do higieny. Skutki epidemii w poszczególnych okresach były podobnie tragiczne (największe w czasach potopu szwedzkiego) – wyniszczenie ludności, brak siły roboczej, pustoszenie wsi (liczne na hajnowszczyźnie).

       Ślady zachowane do współczesności to cmentarze (często choleryczne), krzyże przydrożne no i czasem opowieści najstarszych.

       Cały wykład był bardzo ciekawy, odznaczał się dużą szczegółowością faktów, obfitował w odwołania do dokumentów i wspomnień. Dał nam dawkę wiedzy, której nie moglibyśmy sami zdobyć.

       Ma też jeszcze inny, istotny walor, aktualny. Pandemia przywołała różne demony, strachy z czasów dawnych, ale też różne myśli i niepokoje co grozi naszemu światu i każdemu z nas.

       Dziękujemy p. Joannie za uruchomienie tych myśli, choć przynoszą one niewesołe nastroje. Obyśmy się mylili.

Autor: mgr Antonina SKORUK