Strona Główna

Suwalszczyzna polska i litewska – historia, kultura, przyroda.

  • Drukuj

 

 

   Tradycją Uniwersytetu Trzeciego Wieku stały się majowe dłuższe wycieczki pod ogólnym hasłem poznawania Polski i naszych sąsiadów. W tym roku taka wycieczka (19÷21.V) skierowała się na północno-wschodnie obrzeża naszego kraju i niedaleką zagranicę, do Kowna.

   Nasz szlak wycieczkowy rozpoczęliśmy już w Augustowie, gdzie dołączył do nas przewodnik pan Zdzisław Kaczmarek i już tu w objeździe po mieście usłyszeliśmy pierwszą porcję wiadomości o mieście i okolicy. Główna trasa pierwszego dnia prowadziła od Sejn do Puńska, gdzie przenikały się od wieków wpływy zamieszkujących tu narodów – nie tylko Polaków i Litwinów, ale też Żydów, Białorusinów i innych grup etnicznych. Przez wieki ich kontakty układały się różnie, a w burzliwych okresach też dramatycznie. Przy takim miejscu upamiętniającym, niezbyt odległy okres tuż po II Wojnie Światowej tzw. „Obławy Augustowskiej” zatrzymaliśmy się we wsi Giby.

   Pierwsze miasto na trasie – Sejny zarysowało się pięknymi okazałymi wieżami bazyliki. To budowla z XVII w. zbudowana przez dominikanów (tu też mieli klasztor) a ufundowana przez Jerzego Grodzińskiego. Słynie z figurki Matki Boskiej umieszczonej w jednej z kaplic świątyni (datuje się ją na XIV w.).

   Sejny dzisiejsze, choć to miasteczko niewielkie, zasłynęło nie tylko za sprawą Bazyliki, ale także Białej Synagogi – okazałej budowli wskazującej na obecność ludności żydowskiej (w niektórych okresach ponad 60%). Żydów oczywiście w Sejnach nie ma, ale synagoga słynie dzisiaj jako siedziba ośrodka „Pogranicze”, którego ideą jest popularyzowanie i rozwijanie przyjaznego współżycia wielu kultur, tradycji, religii zarówno przez edukację, kontakty artystyczne, naukowe i społeczne.

   Odwiedzając „Pogranicze” wysłuchaliśmy ciekawej prelekcji, obejrzeliśmy zebrane eksponaty, też piękną wystawę prezentującą wybitnego poetę Jerzego Ficowskiego (odkrywcę cygańskiej poetyki Papuszy).

   W kręgu myśli o wielokulturowości i potrzebie zrozumienia dla inności, która i nas wzbogaca przejechaliśmy do Krasnogrudy niedawno (otwarcie w 2011r.) odrestaurowanego dworu Kunatów bliskiej rodziny naszego noblisty Czesława Miłosza – człowieka i artysty ze wszech miar wielokulturowego. Za jego akceptacją i staraniami fundacji „Pogranicze” (i fundatorów) obiekt ten udało się odbudować i stworzyć tu Międzynarodowe Centrum Dialogu, które w zamierzeniu ma służyć popularyzacji ideałów wspólnoty, dialogu, zrozumienia ludzi różniących się etnicznie, kulturowo, religijnie.

   Refleksyjnie nastraja nie tylko budowla, ale też niezwykle urokliwe miejsce – stary park, jezioro Hołny, cisza i spokój.

   W dalszą drogę ruszyliśmy przygranicznymi bezdrożami, by po niedługim czasie dotrzeć do Puńska – centrum polskich Litwinów. Po drodze wysłuchaliśmy kolejnych opowieści o odległej i nowszej historii tych pięknych przyrodniczo terenów, o Jaćwingowskich dziejach i śladach ich języka (np. w nazwach miejscowych), o zmaganiach z Krzyżakami i innych epizodach historii.

   Ślady dawnych dziejów zobaczyliśmy w maleńkim skansenie pod Puńskiem (tu niespodzianka – występ młodej skrzypaczki prezentującej muzykę ludową).

   Niespodzianek było tu więcej, bo obok skansenu karczma zapraszająca do odwiedzenia, a goście dostają nie tylko potrawy regionalne czy napoje, ale polscy Litwini okazują gościnność częstując regionalnymi smakołykami – sękaczem i mrówkowcem oraz odrobiną nalewki. Jak widać ta forma zbliżenia narodów jest niezawodna i sympatyczna. Miasteczko jest nieco senne, ale schludne i zadbane.

   Pierwszy dzień wycieczki kończymy w hotelu Hańcza w Suwałkach, jeszcze po drodze wstęp o jego historii i przejazd jedną z głównych ulic – Kościuszki.

   Żegnamy się z przewodnikiem – do jutra rana. Bo wyjazd do Kowna zaplanowany jest na godz. 700. Trzeba się szybko wyspać.

   Do Kowna wyruszamy zgodnie z planem, 120 km drogi wypełnia prelekcja pana przewodnika o historii Litwy i jej stosunkach z Polską w ciągu dziejów, o trudnej drodze do samodzielności.

   W Kownie przewodnictwo przejął Polski Litwin (z nieco łamaną polszczyzną). Skupiliśmy się na poznaniu Kowieńskiej Starówki. U zbiegu Niemna i Wilii już w XII w. powstał murowany zamek chroniący przed najazdami Krzyżaków – niestety – nieskutecznie, choć wielokrotnie go odbudowywano. Do rozwoju miasta (ok. XV w.) przyczynił się port rzeczny nad Niemnem, co stało się podstawą rozwoju handlu (przynależność do Hanzy). Rozwój w XVI w. owocuje nowymi kościołami (największy św. Jerzego), pięknymi kamieniczkami, ratuszem, rynkiem. Pożary powodowały zniszczenia, więc np. ratusz tylko we fragmentach zachował cechy pierwotne, ale smukła wieża dzisiaj widoczna też jest piękna. Znaczenie miasta podkreślała też architektura (XV w.) – największa na Litwie. Spotykamy też ślady dawnych przedchrześcijańskich wierzeń np. pomnik boga Perkūnasa.

   Miasto przecina okazała, szeroka, wyłączona z ruchu kołowego aleja Wolności, obok niej usytuowane jest oryginalne Muzeum Diabłów, którego początki są dziełem zbieracza takich eksponatów. Zwiedziliśmy je z dużym zainteresowaniem.

   Kowno jest drugim, co do wielkości miastem na Litwie liczy 365 tyś. ludności. Jego położenie u zbiegu dwu rzek, pagórkowate ukształtowanie, liczne (choć w części zrekonstruowane) zabytki zachęcają do zwiedzania. Nam w jego poznawaniu trochę przeszkadzał deszcz.

   Przed wyjazdem z Litwy odwiedziliśmy niedaleki Pożajść, by zwiedzić najcenniejszy na Litwie obiekt kultury barokowej Kościół Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. Przylega do niego Klasztor Kamedułów, który ufundował Krzysztof Pac (XVII w.). po kamedułach pozostały tylko 3. eremy (było 20.). Kościół wieńczy kopuła między dwiema bocznymi wieżami. Wnętrze jest bardzo kunsztownie zdobione z przepiękną dekoracją stiukową, ściany i kopułę wypełniają freski, posadzki wyłożone płytami z marmuru. Budowla robi imponujące wrażenie, także na nas.

   Pełni wrażeń i rozważań o ludzkiej wyobraźni, zdolnościach i majętności wróciliśmy do naszego hotelu w Suwałkach.

   Ostatni dzień wycieczki powitał nas także deszczem, mimo to przespacerowaliśmy się do domu rodzinnego domu Marii Wasiłowskiej, bardziej znanej jako Maria Konopnicka. Czekała na nas na ławeczce przed domem, pozwoliła się ze sobą sfotografować, a apotem zwiedziliśmy dom jej dzieciństwa, dziś ładnie ciekawie urządzone muzeum. Pani kustosz opowiedziała bardzo interesująco całą biografię ilustrowaną tu licznymi zdjęciami i obrazami, fragmentami tekstów. Pozwoliło to poczuć atmosferę tamtych lat, klimat życia i pracy ówczesnych emancypantek.

   Zaopatrzeni w niewielkie wydawnictwa nowelowe spróbowaliśmy nieco zwiedzić suwalską reprezentacyjną ulicę Kościuszki z pięknymi odrestaurowanymi kamienicami z pocz. XX w. Ostatecznie żywej opowieści o historii Suwałk przedstawionej przez p. przewodnika wysłuchaliśmy w autokarze.

   Główna część trzeciego dnia naszego pobytu na Suwalszczyźnie miała mieć charakter plenerowy. Na szczęście deszcz się rozmyślił i mogliśmy wyruszyć w drogę.

   Objazd zaczęliśmy od Wigier, gdzie na jednym z półwyspów wigierskiego jeziora kameduli zbudowali swój klasztor i kościół na terenach podarowanych przez króla Jana Kazimierza. Mieszkali i gospodarzyli tu przez ponad 130 lat aż do czasów zaboru pruskiego. Dziś kościół i zachowane eremy są atrakcją turystyczną na pięknych ziemiach Wigierskiego Parku Krajobrazowego.

   Nasza trasa wycieczkowa prowadzi nas do niezbyt odległego drugiego parku_Suwalskiego Parku Krajobrazowego, by zobaczyć inne oblicze Suwalszczyzny, gdzie ślady lodowca sprzed tysięcy lat odcisnęły swoje niepowtarzalne piętno – to jej północna część w okolicy wsi Smolniki. Krajobraz tu oglądany robi niesamowite wrażenie bogactwem ukształtowania terenu, jeziorami, odcieniami zieleni. Tu naprawdę ma się wrażenie, że rządzi sama przyroda, że człowiek niewiele tu zniszczył. Docenili to artyści (kręcono tu „Pana Tadeusza”, „Dolinę Issy”).

   Wąskimi krętymi drogami przypominającymi bieszczadzkie docieramy do wsi Mierkinie, gdzie z wysokiej skarpy podziwiamy chłodną o stalowej barwie wodę jeziora Hańcza – najgłębszego jeziora w Polsce (108 m głębokości). O tajemniczości tego jeziora krążą legendy. My nie ryzykujemy schodzenia na brzeg – topielce tylko czekają.

   Przed nami ostatni punkt programu naszej wycieczki – Wiadukty w Stańczykach, dzieło pruskich architektów z pocz. XX w. Wiadukty niwelowały nierówności terenu na trasie z Gołdapi do Żydkiejm. Dwa potężne (dziś odrestaurowane) mosty przypominające rzymskie akwedukty. Odbyliśmy obowiązkowy spacer po obu a niektórzy nawet pod nimi przekraczając rzekę Błędziankę chybotliwą kładką.

   I to już koniec zwiedzania. Jeszcze w Augustowie pożegnaliśmy pana Przewodnika dziękując mu i wyrażając podziw dla jego wiedzy, sposobu przekazywania treści, zaangażowania – pełny profesjonalizm.

   Do Hajnówki dojechaliśmy nasyceni różnorodnymi wrażeniami, wiadomościami i myślami do uporządkowania.

   Wycieczkę przygotowały i przeprowadziły Lidia Nazaruk i Antonina Skoruk, za co im bardzo serdecznie dziękujemy.

Autor: mgr Antonina SKORUK

 

Foto-galeria: Antonina FIEDORUK