Strona Główna

Biebrzański Park Narodowy przywitał nas deszczem.

 

 

   Podobno wyczerpaliśmy na ten rok wycieczkowy limit ładnej pogody. Biebrzański Park Narodowy przywitał nas deszczem. Ale nasi wycieczkowicze nie poddają się tak łatwo – płaszcze, kurtki, parasole i w drogę. O nie! Tu stop! Wszak jesteśmy na terenie wojskowym, a więc – lista uczestników z informacjami (dane osobowe), dowodziki poproszę i dopiero mogliśmy oddać się pod opiekę pana Mireczka (albo pani Ani).

 

   Bo na wstępie zwiedziliśmy historyczną TWIERDZĘ OSOWIEC. Budowana od 1882 roku z rozkazu cara, potężna, 4. forty, system grubych umocnień niezwykle wytrzymałych i wielokrotnie modernizowanych, koszary, schrony, rowy forteczne (fosy) i inne zabezpieczenia miały twierdzę czynić nie do zdobycia. Forteca była oblegana przez Niemców w latach 1914-15. W 1915 roku w czasie ewakuacji Rosjanie ich część wysadzili, resztę dewastacji poczyniła miejscowa ludność.

   Odrestaurowanie twierdzy nastąpiło w latach 70 i 80 tych XX w staraniami pasjonatów historii. Dziś jest to obiekt udostępniony do zwiedzania. W kilku salach zgromadzono eksponaty: broń, wyposażenie wojskowe, mundury, dokumenty. Przewodnik objaśnił nam i pokazał także różne tajniki konstrukcji umocnień, które np. służyły wentylacji.

   Na wielu z nas obiekt zrobił ponure i przygnębiające wrażenie, co starał się rozproszyć dowcipem „pan Mireczek”.

   Druga część wycieczki – poznawanie Biebrzańskiego Parku Narodowego – rozpoczęło się od opowieści przewodniczek w pomieszczeniach wystawienniczych budynku dyrekcji Parku. W otoczeniu eksponatów, zwierząt i ptaków wysłuchaliśmy widomości o tym największy polskim Parku Narodowym (ok. 60 tys. ha. założonym w 1993 roku). A potem mimo deszczu wyszliśmy w plener, by choć w części zobaczyć niezwykłości tego krajobrazu. Poznaliśmy najpierw obszar tzw. torfowisk wysokich (na zdradzieckich trzęsawiskach uboga flora – zaledwie kilkanaście gatunków), a potem już po drewnianych kładkach przeszliśmy wzdłuż cennych przyrodniczo torfowisk niskich o bardzo bogatej, często unikatowej roślinności – teraz żółcące się pysznie kwitnącymi irysami.

   Te miejsca to raj dla rzadkiego ptactwa (w logo Parku – batalion), które słychać było przez całą wędrówkę, a niektóre okazy dało się zobaczyć – od orłów o rozpiętości skrzydeł 2,7 m, przez żurawie, bociany do maleńkiego remiza, którego niezwykłe wiszące gniazda podziwialiśmy na drzewach. Park słynie także z siedlisk licznych ziół i … owadożernej mikroskopijnej roślinki rosiczki.

   Na długo zostaną nam w pamięci te niezwykle widoki. A może ktoś zachęcony opowieściami skusi się jeszcze na dłuższą wyprawę w głąb biebrzańskich trzęsawisk, np. by zobaczyć teatralne popisy lęgowe batalionów – możliwe są takie wyprawy z przewodnikiem.

Autor: mgr Antonina SKORUK

 

Foto: Irena SIDORUK, Stanisław CHOMICKI, Zbigniew ANGIELCZYK