Strona Główna

Poznajemy Dolny Śląsk i Pragę.

  • Drukuj

 

   Dłuższą wycieczkę mamy wpisaną w stały roczny plan pracy naszego Uniwersytetu.

   Na rok akademicki 2013/14 wybraliśmy trasę długą, po przekątnej naszego kraju – Dolny Śląsk (a że blisko stamtąd, to i Pragę), okolice najmniej znane naszym członkom.

 

   Wybraliśmy się o północy, by następny dzień móc niemal w całości poświęcić na zwiedzanie Wrocławia – stolicy Dolnego Śląska. Dziś to miasto 650 tysięczne (150 tys. Studentów), piękne, zielone, gwarne. Pani przewodnik (znakomita!) od razu obaliła mit o mieście niemieckim. Od X w. był w rękach Piastów, w późniejszych wiekach władali nim również Czesi, Niemcy, Austriacy, a więc jest to miasto o wielonarodowej i wielokulturowej tradycji.

   My zwiedziliśmy najważniejsze obiekty: Ostrów Tumski, Katedrę, Park Szczytnicki z pięknym ogrodem Japońskim i unikatową Halę Stulecie (na liście zabytków UNESCO), obiekty uniwersyteckie i politechniczne, zabytkowe budowle sakralne. Zwróciliśmy też uwagę na powojenny aspekt Wrocławia – napływ ludności ze Wschodu (wysiedleńcy z dawnych terenów Polski) z ich kulturą i kadrą naukową Uniwersytetu Lwowskiego (Ossolineum).

   Największe wrażenie na wycieczce zrobiła jednak Panorama Racławicka.

   Drugiego dnia wycieczki zwiedziliśmy wybrane miejsca na Dolnym Śląsku: sławny Kościół Pokoju w Świdnicy (XVII w., bogaty barok, na liście zabytków UNESCO) nazwa upamiętnia zakończenie Wojny Trzydziestoletniej.

   Główną atrakcją dnia był jednak Książ. W XIII w. zaczęli go budować książęta Piastowscy, później były przebudowy i dobudowy istotne, że w czasie II wojny światowej zamek był ośrodkiem antyhitlerowskim, czego skutkiem była konfiskata, rabunek i dewastacja. Do dzisiejszej świetności, jako zabytek muzealny zamek dźwigał się latami. W obecnym stanie imponuje położeniem, wielkością (400 sal), wystrojem i otoczeniem parkowym.

   Dzień zakończyliśmy na Srebrnej Górze, a właściwie w twierdzy pod nią. Jest to potężne umocnienie zbudowane przez Fryderyka Wielkiego (broniło się tylko raz za czasów napoleońskich). Dziś jest ciekawą atrakcją turystyczną, szczególnie dzięki świetnemu przewodnikowi, który w zabawnej formie przedstawił obiekt (wygraliśmy bitą na miejscu pamiątkową monetę i zaproszenie na uroczystości we wrześniu).

                           

   Z dużą ciekawością trzeciego dnia wybraliśmy się do Pragi (większość po raz pierwszy). Po drodze pani przewodniczka (kopalnia wiedzy o regionie i mieście) opowiedziała nam sporo o braciach Czechach i ich historii. Praga to piękne miasto (1200 tyś. mieszkańców), jego ścisłe centrum to 4 części: Hradczany, Mała Strona, Stare i Nowe Miasto. Urody stolicy Czech dodaje położenie na wzgórzach, srebrząca się wstęga Wełtawy (pływaliśmy po niej statkiem), czerwone dachy budowli, imponująca Katedra trzech patronów: św. Wita, Wacława i Wojciecha budowana niemal tysiąc lat, sławny Most Karola, zmiana warty przy Pałacu Królewskim (dziś siedziba Prezydenta). Na koniec przejazd metrem do postoju autokaru.

   Ufff jak gorąco! No cóż, za piękne widoki trzeba zapłacić … nogami.

   Ostatni dzień wycieczki spędziliśmy już w kraju, zwiedzaliśmy Kotlinę Kłodzką – wysunięty na południe „półwysep” terytorium polskiego, otoczony pasmami górskimi, z których najoryginalniejsze – Góry Stołowe – zobaczyliśmy objazdem.

   Wcześniej pospacerowaliśmy pięknym parkiem zdrojowym w Kudowie, napiliśmy się leczniczej wody ze źródła i w dalszą drogę – do Czermnej (na granicy państwa), gdzie obejrzeliśmy niezwykłą kaplicę wypełnioną 3 tys. ludzkich czaszek (20 ÷ 30 tys. w podziemiach). To niezwykłe cmentarzysko to efekt wojen i zarazy, jakie wielokrotnie tę ziemię nawiedzały.

   Wstrząsające wrażenie.

   Dobrze, że uroda Gór Stołowych i opowieści o nich rekompensowała to przykre odczucie.

   Część objazdową wycieczki zakończyliśmy w Bazylice Wambierzyckiej miejscu pielgrzymkowym obrosłym legendą i sławą dolnośląskiej Jerozolimy – budowla z XVIII w. wg. planów Świątyni Salomona.

   Ostatnim miastem, które poznaliśmy było Kłodzko. Stare i urokliwe słynące z mostów na Nysie Kłodzkiej (w tym zabytkowy kamienny – miniatura praskiego m. Karola). Jeszcze tylko ładny rynek z barokową wieżą i twierdza na wzgórzu (sił na jej zwiedzanie już nie mieliśmy), pożegnalne lody z panią przewodniczką i w drogę (ok. 700 km przed nami).

   Mimo świetnych kierowców i bardzo dobrej drogi wróciliśmy nad ranem.

   Myślę, że obrazy z wycieczki i wiedza zostaną nam w pamięci na długo.

   Ta wyprawa tak owocna i udana to w głównej mierze zasługa jej organizatorki Lidii Nazaruk, której mrówcza praca, wytrwałość, poczucie odpowiedzialności zasługują na najwyższe uznanie i podziękowanie.

Autor: mgr Antonina SKORUK

 

Foto: Nadzieja WEREMIUK